Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2021

Żona, córka, mała żona i „zła macocha”

Kompleks Edypa* obserwuje się nie tylko u chłopców. Występuje też u dziewczynek, które jako kilkulatki fantazjują namiętnie o małżeństwie z tatą, i aby móc prawidłowo się rozwijać do szóstego roku życia powinny doznać zawodu z jego strony na tym polu.  Córki nie mogą zostawać żonami swoich ojców. Powinny więc przegrać niezależnie, czy rywalką jest biologiczna mama, macocha, czy też po prostu żona*, która nie ma zamiaru opiekować się dziećmi z przeszłości swojego męża. Bardzo często jednak dzieje się inaczej. Pomimo licznych dowodów świadczących przeciwko tej tezie istnieje powszechne przekonanie, że rozwód rodziców jest krzywdą dla dziecka. Mężczyzna, który się rozwiódł czuje więc nie tylko odpowiedzialność rodzicielską, ale także poczucie winy i chce zadośćuczynić małej dziewczynce. Złożenie tych dwóch sił daje efekt w postaci syndromu „małej żony” ( mini-wife syndrome ) i jest charakterystyczny dla dziewczynek w wieku 7-13 lub dłużej, czasem w zmodyfikowanej formie trwa nawet w dor

"Ślepota rodzica biologicznego" w rodzinie patchworkowej

młoda żyrafa, rysunek ze szkicownika Beaty Blizińskiej, 2017 Mój mąż i ja jesteśmy w komfortowej sytuacji, ponieważ każde z nas ma swoje potomstwo z przeszłości. Okazało się to pomocne w zrozumieniu, że istnieje ślepota rodzica biologicznego. Słowa te wykułam w rozgrzanym miłością metalu mając za kowadło twardą rzeczywistość. Zmieniłam kształt własnych myśli. Kiedy zamieszkaliśmy razem byliśmy często w sytuacji, w której rodzic biologiczny był zdumiony tym, że zachowanie jego dziecka wzbudza tak wyraźny sprzeciw. Czasem sytuacje były bliźniacze, a emocje i oceny tak bardzo odmienne. Zauważyliśmy, że mamy tendencję do traktowania pobłażliwie dzieci biologicznych, i restrykcyjnie, lękowo tych przyszywanych. Bałagan zostawiony przez mojego syna jest dla mnie neutralny, w pewnym sensie przezroczysty. Może po prostu go zignoruję albo sprzątnę, ewentualnie powiem mu, żeby sprzątnął. Jednocześnie każdy przedmiot, który zostawiają po swojej zabawie w salonie moje pasierbice zdaje się pulsować

Teoria poliwagalna w pigułce. Zamrożenie, mobilizacja, bezpieczeństwo

"Coś we mnie wstąpiło i zaczęłam wrzeszczeć. Normalnie się tak nie zachowuję" na twarzy klientki maluje się wstyd. "W tamtym momencie nic się nie liczyło. Chciałem wyjść i ruszyłem w stronę drzwi. Niechcący popchnąłem ją przy tym, i szczerze mówiąc nie miało to wtedy dla mnie znaczenia. Chyba jestem psychopatą. Dopiero potem, jak się wszystko uspokoiło zrobiło mi się głupio. Chciałbym cofnąć czas". "Po prostu patrzyłam, jak ją bije i nic nie zrobiłam. Chyba jestem nienormalna". "Nie odezwałem się. Wiedziałem, że powinienem coś zrobić, ale po prostu siedziałem jak wryty i milczałem. Nie wiem, dlaczego. Teraz wszystko stracone". Płacze. Czasem słyszę takie zdania, słucham wyznań pełnych poczucia winy, i wtedy tłumaczę klientom podstawy teorii poliwagalnej, bo znajomość sposobu funkcjonowania ludzkiego układu nerwowego zdejmuje z cierpiącej osoby ciężar wstydu. Zrozumienie własnego zachowania pozwala zaakceptować to, co się wydarzyło. Często powtarz

Uzgodnienia Systemowe - co to jest?

  Mieliście podjąć wspólną decyzję, więc zrobiliście głosowanie większościowe. Padły propozycje, każdy zagłosował na którąś. Szybko policzyliście głosy. Na niektórych twarzach wymalował się niepowstrzymany uśmiech, wiele osób spoglądało gdzieś w bok z uczuciem niesmaku. Dwie osoby po tym wydarzeniu odeszły z grupy. Znasz to? Grupa, która wcześniej czuła się dobrze razem stała się napiętym zbiorem podgrup i indywidualności. Nikt nie mówi głośno o tym niesmaku i nikt nie próbuje podważać demokratycznie podjętej decyzji, bo przecież „nikt nie wynalazł jeszcze nic lepszego niż demokracja”. Niesmak po ogłoszeniu wyników demokratycznego głosowania to szkodliwe tabu. Złammy je. Wbrew obiegowej opinii grupy ludzie potrafią dochodzić do wspólnych decyzji nie tylko demokratycznie, ale także biorąc pod uwagę indywidualne potrzeby, i nie zabiera to aż tak wiele czasu. Geniusz polega na uwzględnianiu sprzeciwu poprzez wrażliwą skalę do głosowania mającą wartości od zera do dziesięciu. Uzgodnienia S

Skrzenie trzech wewnętrznych postaci kobiecych. A także o snach

Natalia de Barbaro określiła trzy archetypiczne postacie wewnętrzne kobiet: Królową Śniegu, Męczennicę i Potulną, które w procesie rozwoju osobistego możemy przeistoczyć w Dorosłą, Serdeczną i Dziką. Z obaczyłam w tym dodatkowo odbicie trójkąta dramatycznego tworzonego z ról: Oprawca, Ofiara i Ratowniczka (lub Ratownik). Ten trójkąt działa w klasycznym ujęciu tak, że jeśli się wejdzie w którąś z tych ról (albo "dasz się wciągnąć"), trudno wyjść poza ten trójkąt. Próbując się z niego wydostać w niezamierzony sposób zmienia się tylko role.  Najbardziej znanym fragmentem trójkąta dramatycznego jest tendencja, żeby ofiary przemocy, które nie ukoiły swojej traumy i nie przeszły żałoby np. po rozpadzie rodziny, same stawały się Oprawczyniami. Prowadziłam kiedyś mediacje między byłymi małżonkami: zdradzona i zostawiona z małym dzieckiem Ola tak bardzo zapiekła się w swojej niezaprzeczalnej krzywdzie i złości, że zatraciła wewnętrzny kompas. W niekończącym się poszukiwaniu sprawiedli

"Czuła przewodniczka" Natalii de Barbaro

Czytam Czułą Przewodniczkę , jestem w połowie. Nie miałam wielkich nadziei co do tej książki, ale dostałam w prezencie zimą, i wreszcie doczekała się czytania. Nie mogę się oderwać. Wiedza psychologiczna zawarta w tej książce jest jasna dla osoby, która 20 lat temu trzykrotnie przeszła przez Biegnącą z Wilkami ze łzami w oczach, a potem nigdy nie przestała uczyć się i doświadczać doszedłszy wreszcie do NVC, i do zawodu mediatorki. A jednak jest w Czułej coś wyjątkowego: zanurzenie w polskich realiach. Czytam, i ani razu nie napotykam na amerykańskich naukowców, spotykam za to znajome nazwisko nauczycielki jogi, czy nazwy miast, które coś dla mnie znaczą, w których byłam. Język tej książki jest elastyczny i sprężysty, bogaty, stoi nogami na ziemi. Kolaże przemawiają i wzruszają. I jest coś jeszcze ważniejszego: to ta sama różnica, która jest między przeczytaniem np. o psychologii trójkąta dramatycznego, a doświadczeniem go w każdej z ról. Nie tylko doświadczeniem, ale i zaakceptowani

Bratki czy nasturcje? Stałość czy rozwój? Zostać czy odejść?

Pytania, które możesz sobie zadawać w obliczu dylematu, żeby zyskać więcej klarowności: 1. Gdyby czas się cofnął, i znów stałabym na początku tej drogi: czy wkroczyłabym na nią? Np. czy poszłabym na pierwszą randkę z moim mężem? Czy urodziłabym to dziecko? Czy aplikowałabym o tę pracę? Jeśli mając swoją aktualną wiedzę nie uczyniłabyś tego pierwszego kroku, to znak, że warto wyplątać się już z tej sytuacji. 2. Jakie życie chcę mieć? Jakie życie mam? Czy istnieje luka między tymi dwoma? Czy leży ona w polu mojej sprawczości? Jeśli Twoja odpowiedź brzmi "on musi się zmienić", oznacza to, że w istocie nie leży to w polu Twojej sprawczości, czyli nie masz na to wpływu. Wg wszelkich badań i doświadczeń: nie należy liczyć na to, że ktoś inny się zmieni, ponieważ inne osoby po prostu się nie zmieniają. Warto natomiast zrobić wszystko, co leży w polu własnej sprawczości. Możesz też zrobić ćwiczenie "dwa krzesła". Najlepiej jest je zrobić z profesjonalną pomocą na sesji empa

"Nie potrafię pokochać mojego pasierba. Po prostu nie przepadam za nim, a on za mną"

  List od czytelniczki Wysokich Obcasów: Droga redakcjo, Od dwóch lat tworzymy z mężem rodzinę patchworkową. Ja z pierwszego małżeństwa mam sześcioletnią córkę, a mąż syna i córkę. Majka ma 9 lat, a Tymek 11. Mieszkamy we trójkę z moją córką, która z tatą widuje się w co drugi weekend i w środy po lekcjach. Dzieci męża są pod opieką swojej mamy, a on spotyka się z nimi w weekendy. Kiedy jesteśmy w domu z moją Majką, wszystko się dobrze układa, dogadujemy się, wiem że córka bardzo lubi Maćka, o on ją. Problem pojawia się, kiedy w domu pojawiają się dzieci męża. Może dlatego, że nie mieszkamy razem na codzień, a może dlatego że syn Maćka jest sporo starszy od mojej córki. Tak czy siak, chodzi o to, że nie przepadam za nim. On za mną też. Wydaje mi się nawet, że może mnie nie lubić. Nie odzywa się do mnie niemiło, ale ignoruje, unika. Próbowałam z nim rozmawiać, a wtedy powiedział mi wprost: Jesteś moją macochą, a macochy raczej się nie lubi, co nie? Będę szczera, nie lubię m