List od czytelniczki Wysokich Obcasów: Na początku lockdownu było mi szkoda dziewczynek, że nie spotykają się ze znajomymi, nie mogą chodzić na swoje ulubione zajęcia dodatkowe. Starałam się im jakoś osłodzić czas w domu. Minęło kilka miesięcy, a ja mam wrażenie, że dałam sobie wejść na głowę. Dziewczynki przestały sprzątać w pokoju, nie chcą mi pomagać w przygotowywaniu posiłków. Choć w tym przypadku wiem, że to moja wina, bo nigdy ich o to nie prosiłam. Co więcej, ciągle coś ode mnie chcą, a to kanapkę, a to sprawdź mi lekcje z matmy, a to potrzebuję nowych spodni. Czasem mam poczucie, że jestem w domu tylko po to, aby spełniać ich życzenia i prośby. Kiedy ostatnio powiedziałam, żeby same sobie zrobiły kanapki, bo nie mam czasu, jedna się obraziła, a druga zrobiła aferę, że je zaniedbuję. Mąż twierdzi, że je rozpuściłam, i muszę mu przyznać rację. Trudno będzie zmienić zachowanie córek tak od razu, dlatego chciałabym zacząć od siebie i zacząć mówić "nie"