Zdarzyło mi się kiedyś rozmawiać z koleżanką i zaniemówić. Naszym tematem było dbanie o siebie i dbanie o innych. Padło kilka twierdzeń, kiwałyśmy głowami. Powiedziałyśmy sobie, że obie zostałyśmy wychowane na grzeczne dziewczynki, że niezapominanie o sobie jest ciężką pracą, którą co dnia musimy wykonywać, żeby nie wpadać w stare koleiny. I wtedy wypowiedziała te słowa: "Wiesz, ja to nie zawsze dbałam o siebie, i nie zauważałam, że przez to też nie okazuję szacunku innym. Z pomocą przyjaciółki zaczęłam dbać o siebie, i teraz już nigdy nie wychodzę z domu nieumalowana". Nieumalowana? "No tak, bez makijażu". A więc to tylko ja mówiłam o uczuciach i potrzebach, moja rozmówczyni mówiła o makijażu, farbowaniu włosów i depilacji. To uważała za "dbanie o siebie". W zasadzie, jeśli kobieta podejmuje decyzję, że dziś się umaluje, bo ma ochotę, i sprawdzi jeszcze sama ze sobą, czy ta "ochota" nie jest chęcią przypodobania się komuś z lęku, że się bę
W zgodzie ze sobą. Beata Blizińska