"Coś we mnie wstąpiło i zaczęłam wrzeszczeć. Normalnie się tak nie zachowuję" na twarzy klientki maluje się wstyd. "W tamtym momencie nic się nie liczyło. Chciałem wyjść i ruszyłem w stronę drzwi. Niechcący popchnąłem ją przy tym, i szczerze mówiąc nie miało to wtedy dla mnie znaczenia. Chyba jestem psychopatą. Dopiero potem, jak się wszystko uspokoiło zrobiło mi się głupio. Chciałbym cofnąć czas". "Po prostu patrzyłam, jak ją bije i nic nie zrobiłam. Chyba jestem nienormalna". "Nie odezwałem się. Wiedziałem, że powinienem coś zrobić, ale po prostu siedziałem jak wryty i milczałem. Nie wiem, dlaczego. Teraz wszystko stracone". Płacze. Czasem słyszę takie zdania, słucham wyznań pełnych poczucia winy, i wtedy tłumaczę klientom podstawy teorii poliwagalnej, bo znajomość sposobu funkcjonowania ludzkiego układu nerwowego zdejmuje z cierpiącej osoby ciężar wstydu. Zrozumienie własnego zachowania pozwala zaakceptować to, co się wydarzyło. Często powtarz